Bieżące uwarunkowania wymuszają na najprawdopodobniej wszystkich, nawet na tych niewielkich organizacjach, potrzebę skuteczniejszej koordynacji zadań pracowniczych poprzez korzystanie z oprogramowania komputerowego. Wymaganie to podyktowane jest w głównej mierze relatywnym przyśpieszeniem codziennych działań, lecz też i większości procesów finansowych, przepływu poleceń i spotęgowaniem zdolności produkcyjnych.
Istotnym argumentem popierającym informatyzację instytucji jest zmniejszenie kosztów ich funkcjonowania. Dzięki nowoczesnym rozwiązaniom realizacja znakomitej większości zadań czy procesów osiągana jest z użyciem wyraźnie mniejszej ilości ludzi, niż zaledwie dwadzieścia lat temu.
Być może większość czytających z nostalgią wspomina czasy ogromnych tomów, gór akt i obsługujących to wszystko wiecznie zakurzonych pań w okularach - jednak są to jedynie sprowadzające uśmiech wspomnienia. Podejrzewam, że nikt nie dopuszcza do siebie myśli, aby omawiany stan mógłby znów zagościć w dzisiejszym świecie.
Jak w przypadku przedsiębiorstw czy organizacji publicznych
transformacja cyfrowa zawitała też w sferę edukacyjną. Poczynając od żłobków - do których nabór realizowany jest przy pomocy dosyć rozbudowanych systemów webowych, zerówek, szkół, aż po uniwersytety.
Oprogramowanie dla uczelni okazuje się oprogramowaniem z najwyższym stopniem zaawansowania z innych wspomnianych tu organizacji edukacyjnych - patrząc na ich rozmiar. Do świata komputerowego przeniesiono większość działań, które mają miejsce w szkołach wyższych: od rekrutacji, poprzez zarządzanie pracownikami, nauczanie, archiwa, informacje o studentach, na elektronicznym obiegu dokumentów kończąc.